Szkoła Podstawowa Nr 2 w Miechowie

"To wynika z mojej ziemi..." Wywiad z Pania Janiną Bergander

Pani Janina Bergander, artystka, o której twórczości słyszał każdy miechowianin, Honorowa  Obywatelka  Miechowa. Choć, jak sama się śmieje, kończy już ,,10 krzyżyk'', pełna pozytywnej energii cały czas oddaje się swoim pasjom, tworząc obrazy i wiersze.

Uczniowie kl. VIIB Szkoły Podstawowej nr 2 w Miechowie - Julia Kopeć, Aleksandra Szczepka i  Maciej Golec pod opieką nauczycielki języka polskiego Pani Joanny Nowak, korzystając z uprzejmości Pana Michała Biernackiego Prezesa Stowarzyszenia Miłośników Odnowy Zabytków w Miechowie mieli możliwość odwiedzić Panią Doktor Janinę Bergander i przeprowadzić z nią wywiad w   ramach realizowanego szkolnego projektu: ,,Moja Mała Ojczyzna dawniej i dziś. Od legendarnego Miecha ....'' W czasie rozmowy Pani Janina Bergander ujawniła nam wiele ciekawostek ze swego  życia, a także ze wspomnień dotyczących Miechowa. Choć, jak żartuje, ,,to aż nieprzyzwoite tyle żyć'', cieszymy się niezmiernie z faktu, że Pani Janina jest z nami  zdrowa, piękna i radosna!

 - Kiedy zaczęła Pani malować?
 - Jak tylko sięgam pamięcią, moje życie łączy się z malowaniem. Robię to  właściwie od dziecka. Jako pierwszą namalowałam siostrę z bólem zębów, obwiązaną chusteczką. Później, już w liceum, do którego uczęszczałam, zgłaszałam swoje prace na wystawy, które  organizowane były zawsze na koniec roku. Pamiętam, że za wystawioną aplikację pawia na poduszce zdobyłam pierwszą nagrodę.  Potem w zeszycie z biologii malowałam tuszem  zwierzęta i rośliny i ten brulion także znalazł się na  wystawie. Ale to nie było jeszcze poważne malowanie. Tak naprawdę zajęłam się malowaniem

 - Co skłoniło Panią do zajęcia się malarstwem?

 - Mój ojciec. Mój ojciec pięknie rysował. Był rzemieślnikiem, ślusarzem. Stale rysował. Furtki, bramki, zawijasy, robił różnorakie ozdoby do kościoła. Był artystą w swoim fachu. To po nim odziedziczyłam pasję malowania.

 - Co Panią inspiruje do tworzenia?
 
- To wynika z mojej ziemi. Urodzenia na miechowskiej ziemi. Już mając 7 -  8 lat chodziłam sama do Gawrońca, bo urzekały mnie paprocie. Szukałam tam kwitnącej paproci, miałam fioła na tym punkcie. Czarowało mnie to. Napisałam o tym nawet wiersz! Bogata ziemia Miechowa. Chodziłam i zbierałam maki, bławatki, kąkole... W tych miejscach dzisiaj stoją bloki, ale w mojej pamięci są one pełne kwiatów.

 - Kiedy namalowała Pani pierwszy "dorosły" obraz?

 - Wiecie, że to pamiętam! To były lata 70 - te. Przypadkowo znalazłam blok rysunkowy, miałam też farby akwarelowe. Namalowałam morze. Później kopiowałam ikony, ale pierwsze było morze. Niebieskie niebo i woda, bo miałam ograniczoną ilość farb. Wtedy mnie to  wciągnęło i ta pasja trwa do dzisiaj.

 - Często maluje pani kwiaty i martwą naturę, jaki jest tego powód?
 
- Lubię malować to, co mnie otacza. Raz miałam w domu jabłka, które mi się spodobały, to mówię sobie - wymaluję te jabłka.  Lubię martwą naturę. Lubię rysować kapustę, rzodkiewki. Rzodkiewki są takie bardzo fotogeniczne. A z kapustą tak ładnie kontrastują. A kwiaty? Tak mocno przemawiają do mojej wyobraźni, że teraz już nawet  nie potrzebuję  ich jako modeli. Do inspiracji wystarczy mi sam płatek czy łodyżka. 

 - Jakie są Pani ulubione kwiaty?

 - Róże. Róże i polne kwiatki. Bławatki, maki, stokrotki. Teraz maluję dużo polnych kwiatów, ale najbardziej podobają mi się róże.

 - Kiedy zdecydowała Pani, że wybierze się Pani na studia stomatologiczne?
 
- To się samo zadecydowało.  Podczas okupacji moja ciocia, która była stomatologiem, przyjechała do Miechowa i założyła tutaj gabinet. Całą okupację byłam "pomagierką". Najpierw kręciłam maszynę kołem, bo wiertarka była ręczna. Potem zaczęłam wykonywać drobne rzeczy,  a z czasem ciocia  pozwalała mi już robić coraz więcej. Wybór studiów o kierunku stomatologicznym był więc dla mnie oczywisty.

 - Czy w czasie swej pracy stomatologa spotkała się Pani z jakimś nadzwyczajnym przypadkiem?

 - Czas mojej pracy zawodowej wspominam niezwykle miło. Pamiętam tych, z którymi współpracowałam,  a także tych pacjentów, którzy w szczególny sposób się wyróżniali. Np.  Pani Skowerowa z jej brylantowymi kolczykami w uszach.... A nadzwyczajne przypadki? Pewnie dla każdego pacjenta właśnie jego przypadek był tym nadzwyczajnym.

 - Miała Pani w swojej karierze artystki moment zawahania?
 
- Nie. Jestem zwyczajną osobą o stale określonym celu. Nie mam żadnych kryzysów ani załamań artystycznych. Najważniejsze to praca, dobre chęci i talent. Sukces każdego artysty bierze się z 99% pracy i 1% talentu. Ale ten wysiłek nie jest przymusowy, nie polega to na tym, aby przełamywać swoją naturę. Zwyczajnie, kiedy już się w to wciągniesz, to jak z każdym zajęciem - nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
 - Jakie obrazy z czasów wojny utkwiły Pani w pamięci?
 - Na pewno tzw. ''żółtki'' . Niemcy mieli żółte mundury, dlatego tak ich nazywaliśmy. Zabierali  do pracy i obozów dzieci i młodzież od 15, a nawet 12 roku życia! Pamiętam, że wycinali wtedy Chodówki.  Przyszedł do nas do domu ten "żółtek", bo szukał dzieci do pracy, ale mama stanowczo zaprzeczyła, jakoby tu były dzieci. Niemiec chyba nie uwierzył, wszedł i zaczął się rozglądać. Razem  z siostrą byłyśmy wtedy schowane za szafą i obserwowałyśmy go.  Widziałyśmy tę głowę w żółtej czapce i bardzo bałyśmy się. Jednak Niemiec  tylko się rozejrzał  i zszedł na dół. Chyba niewiele widział, bo było ciemnawo. Ale raz nas niestety dorwał i musiałyśmy pracować przy wycince drzew. 


 - Które z otrzymanych wyróżnień jest dla Pani najważniejsze?
 
- Bardzo bliskie memu sercu jest Honorowe Obywatelstwo  Miechowa. Ponadto zostałam też wyróżniona w szczególny sposób - Poczta Polska wydrukowała znaczek z moim wizerunkiem. Mam też dużo dedykowanych książek, dyplomy, także od burmistrzów Miechowa z każdej kadencji. A na 15 - lecie współpracy ze Stowarzyszeniem Miłośników Odnowy Zabytków w Miechowie od Pana Michała Biernackiego dostałam statuetkę Jezusa Zmartwychwstałego, którą wykonał ten sam artysta, który wyrzeźbił figurę na kopułę wieży Bazyliki Grobu Bożego w Miechowie. Niezwykle cieszę się  także z albumu ,, w kręgu malarstwa  Janiny Bergander", wydanego staraniem Stowarzyszenia Miłośników Odnowy Zabytków w Miechowie oraz Biblioteki Publicznej w Miechowie. Ważnym wyróżnieniem są dla mnie także medale. Od Stowarzyszenia  Absolwentów Wydziałów Medycznych UJ otrzymałam medal Macieja Józefa Brodowicza za twórczość poetycką wyrażoną licznymi tomikami poezji, a od  Unii Polskich Pisarzy Lekarzy decyzją Kapituły Medalu imienia Jana z Ludziska  tenże medal za krzewienie humanizmu w medycynie. Nie sposób wymienić wszystkich wyróżnień, mam ich mnóstwo, a za każde jestem wdzięczna.

 - Jakie przesłanie przekazałaby Pani młodemu pokoleniu?

 - Kochajcie swoją ziemię, swoją ojczyznę. W czasie wojny wasi rówieśnicy, którzy jeszcze nie zaznali życia i miłości, walczyli za nasz kraj i ginęli. Pamiętajcie o nich.

Dziękujemy serdecznie za udzielenie wywiadu. Jesteśmy wdzięczni, że znalazła Pani dla nas czas. Pani słowa z pewnością pozostaną w naszej pamięci.

                                                                                                                 

                                                                                                                    Julia Kopeć kl. VIIB